piątek, 24 stycznia 2014

Niecierpliwe przygotowania

Kolejne dni tygodnia wlekły się niemiłosiernie ... już nawet wydawało mi się, że poniedziałek (generalnie nie lubię poniedziałków) robi mi na złość i zamierza się tym razem mocno spóźnić. By czas do przywiezienia do domu wymarzonego Deseo ( z hiszp. marzenie, życzenie) leciał szybciej zajęłam się przygotowaniem przestrzeni dla niego oraz jego własnych akcesoriów. W Dapper Dog (www.dlacharta.pl) zamówiłam legowisko, w Vipet (www.vipet.pl) nabyłam także smycz, miski na stojaku, szampon, kaganiec taśmowy, karmę i węzeł z piłką do zabawy oraz niespodziewanie otrzymałam rabatową kartę adopciaka. Poniedziałek nie dawał jednak za wygraną. Postanowiłam zatem zaprzyjaźnić się z Czasem i ponownie wyprowadzić Dante (kolejna propozycja imienia) na wybieg.

I tym razem stał w kojcu na dwóch łapach, jedyny nie szczekał. I tym razem również pognał niczym wicher prosto przed siebie w kierunku bramy. Wtedy do głowy przyszło mi imię Zefir.

W trakcie spaceru nieśmiało na mnie spojrzał parę razy i zupełnie nieoczekiwanie podbiegł przystawić pysk do mojej twarzy, gdy przykucnęłam wiążąc sznurowadło w bucie.

Zwierzęcy azyl opuściłam z wyrzutami sumienia, że muszę go tu zostawić jeszcze na dwa dni.

W drodze powrotnej ustaliłam ze samą sobą, że nie dam rady zostać wolontariuszem w takim miejscu, bo kraje mi się tam serce i z każdą kolejna wizytą chciałabym stworzyć dom kolejnemu psu. Świata nie zbawię i nie zmienię, ale mogę zmienić na lepsze życie jednego psa.

Krótko po tym te same słowa powtórzył mi szczodry w mądrości Wszechświat ustami jednej z moim przyjaciółek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz