Ciemną nocą Pepe zakaził niemalże wzorcowo zagojoną krechę po kastracji liżąc ją z uporem godnym maniaka.
Gdy wróciłam do domu i ujrzałam osowiałego, niechcącego pić i jeść kastrata, popędziliśmy co sił w nogach do najbliższej lecznicy dla zwierząt.
Tam Pan Doktor zajął się klejnotami psiny łapserdziny niemalże jak królewskim skarbem. Poczęstował go antybiotykami oraz kołnierzem, o którym Pani Kierowniczka Schroniska jakby zapomniała mi wspomnieć.
Pepe przyjął to pokornie i niemal od razu poczuł się lepiej, a moja Dusza odetchnęła z ulgą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz