sobota, 10 maja 2014

Dobra Nasza

Nikodem: "Pepuszku, idziemy na polko... dobra nasza."

N: "Tia daleko jeszcze? Ja już naprawdę nie dam rady."

N: "Tia, prawda, że u Gucia są frytki? Tia, chodźmy tam, ja dam radę, pewnie, że tam radę!"

Przechodząc przed bramę Pod Dębowcem Restauracja&Grill

N: "Babciu kochana doszliśmy ... dobra nasza!!!"


OJ DOBRA NASZA!  

Alma i Pepe 15 km w terenie ... mnóstwo błotnistych kałuż po drodze, Alma nie tylko wywietrzyła łepek z cyferek, wymoczyła także stopy w okolicznych strumyczkach ... za wagabundzią namową tzn. w grząskim, nachylonym terenie napęd na cztery łapy sterowany wodną słabością skutecznie "przekonuje" w kwestii wyboru kierunku, w którym podążać ;)

Babcia Ewa i Nikoś ok 7 km w terenie, powrót do domu autobusem. Po frytkach i coli Nikodem w duchu "dobrej naszej" rozważał, by kontynuować marszowanie dalej z Wagabundami. Uznajmy, że został przekonany przez Babcię.

Po powrocie do domu Pepe przymusowo zażył kąpieli ... by zneutralizować zapach obornika w domu. Siedząc w wannie oczyskami zadawał Almie pytanie: Czy ja naprawdę muszę zmyć z siebie ten luksusowy zapach pola?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz