wtorek, 16 września 2014

"Czasem słońce, czasem deszcz"

W ten sposób można podsumować pierwszy miesiąc prac nad opanowaniem ekscytacji Pepe i zapędów w kierunku chronienia Almy.
Pepe jest już zdrów jak ryba i aktualnie podobnie jak ryba mokry ;-) A jak każdy labomaniak doskonale wie, uszczęśliwiony labrador to mokry labrador  ;-)
Wagabunda popisał się dziś postępami w szkoleniu odpuszczając 3,5 napotkanym podczas spaceru psom. Półowa odnosi się do połowy długości ogrodzenia po przejściu, której Pepe wspierany przez Almę zdołał powstrzymać się od przypuszczania szturmu na płot, za którym prowokował go do tego owczarek podhalański. Dwóm kolejnym pieskom szwędającym się luzem i obszczekujących go zaczepnie pozwolił się obwąchać i odszedł, a jednego zupełnie zignorował. Trzem innym nie podarował i nadał komunikat ostrzegawczy. Nie mniej jednak statystycznie rzecz rozpatrując przebyliśmy połowę drogi do naszego celu.
I wielka niespodzianka - nie oczekiwianie uprawialiśmy dziś wspólnie jogging. Dodam, że nie zbiegaliśmy nagle z trasy wodzeni psimi tropami. Pepe biegł uważnie przy nodze...i padał rzęsisty deszcz.
Teraz nieposiadająca się z radości Alma profilaktycznie wdycha zapach kwiatów pałaszując ciepły krem z dyni, a mądry i dooobry pies nagrodzony smakołykami i pieszczotami odpoczywa nasłuchując Magla Wagli w Trójce.

Ps. Konsylium Bacznych Obserwatorów Zachowań Pepe, którego przez wzgląd na poszanowanie ich prywatności nie wymienię:-P podczas weekendu zgodnie potwierdziło postępy w pracy, a także wykluczyło z grona domniemywanych winowajców ostatnich dolegliwości pastę do zębów o smaku kurczaka, rzucając podejrzenia na wirus, który w ów feralny weekend sponiewierał również kilkoro innych pupili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz