wtorek, 14 października 2014

O dywanie, który nie latał

Jesienią poranki bywają chłodne....brrr... Alma odczuwała to każdego ranka bosymi stopy.

Pewnego dnia wyszła gdzieś spiesznie po wypiciu kawy, by po niespełna dwóch godzinach pośród zakupów przytaszczyć dywanik przed łóżko.

Uradowało to nie tylko jej małe stopy, lecz przede wszystkim Józka, który tego samego wieczoru przystąpił do testów. W obawie przed tym, by dywanik nie odleciał (a zagrożenie było realne biorąc po uwagę, fakt, że Duszyczka rozważała zwrot lub wymianę na większy model) Pepe spał na nim trzy noce z rzędu i ledwie odstępował go za dnia. Dopiero w czwartej dobie uznał, że dywaniku nie trzeba dodatkowo podgrzewać nim Pani wstanie, a jego łóżko jest wygodniejsze od dywanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz