O ile kaganiec uzdowy wisi już tylko w pogotowiu...bo chadzanie luźniej idzie nam znacznie lepiej...o tyle kontakty z pobratymcami nadal napięte...na szczęście woreczek z goodiesami jest niczym studnia bez dna.
Podczas majówki relaksowaliśmy się w ogrodzie Papy Zielarza...Alma spaliła ze cztery hałdy gałęzi i badyli...Pepe ze 400 kalorii...ścigając lotkę i aportując kółeczko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz