W sobotę obudził nas aksamitny, pełen troski głos w słuchawce telefonu przemawiający do Almiego zamiłowania do ciepła. Namawiał ją do wstania z łóżka i założenia na spacer czapki ;)
Po tym jak jakąś godzinę wcześniej Vagabudnów przebudził dźwięk listopadowej ściany deszczu grasującej za oknem krainy, wcale nie było im w głowie wygrzebywać się z czeluści kołdry i sierściuchowych kulanek.
Szwędając się w starych zakamarkach okolicy zdemaskowali naturalnego przebudzacza i za razem sprawcę chłodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz