sobota, 19 grudnia 2015

Karma


Przez, którykolwiek pryzmat filozoficzny czy też religijny, by się jej nie przyglądać, karma jest sprawiedliwym prawem przyczyny i skutku oraz chęcią do pracy nad nią w drodze do wyzwolenia.

Świadomą chęcią, gdyż dusza dążąca do oświecenia nie czuje w swej podróży przymusu, lecz głęboką potrzebę podejmowania działań tu i teraz.

Karma dla każdej z dusz oznaczać może coś innego i w zupełnie różny sposób im się objawiać, z różnym ciężarem i intensywnością.

Dusze przebywające w podróży odradzają się w postaci bytu, który niechybnie da im szansę pracy nad swoją karmą.

Pepe  ma jej więcej niż 15 kg miesięcznie do przerobienia w rozmaitych smakach. W tym psim wcieleniu wspiera także Almę w pracy nad jej karmą. Ostatnimi czasy często z wielką empatią i delikatnością, i nie raz całym swym ciałem, a raczej sierścią ociera łzy płynące z Duszy. Są to Łzy wzruszenia, cierpienia, radości, miłości, odkrywania prawdziwej istoty, oczyszczenia.

Niech płyną, Alma jest całym swym jestestwem wdzięczna za to, że zbliża się do niej szansa bardziej spokojniejszej pracy i za to, że otrzymuje w tej dalekiej drodze Ogromne i Mądre Wsparcie. Otulona poczuciem bezpieczeństwa pochyla się i z ufnością próbować będzie otwierać kolejne wrota i odkrywać wszystko to co jest za nimi dla niej do odkrycia.

Wdzięczność swą wyraża medytując w tańcu w Krainie Vagabundów. I w tańcu ponownie płyną łzy, aż nagle coś każe jej spocząć przy Pepe na dywanie i być po prostu być ... słuchać, czuć, doznawać.

W swej szacie, która czekała w szafie na wybornie dostrojone wibracje z kamieniem na czakrze serca zasypia...

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Moc Dakini

Znaki jakie Wszechświat daje Almie, by nie zawracała kolejny raz ze ścieżki nieustannie ją zadziwiają, a zdawać by się mogło, że nikt i nic nie jest już w stanie jej zaskoczyć.

Alma pokornie uczy się je dostrzegać, rozszyfrowywać i podjąć kolejne kroki na swojej ścieżce. Każda ze wskazówek zdaje się odwoływać się do jej darów:

1. Gdy Alma poczuła swoje powołanie do pracy z dźwiękiem odkryła w pobliżu ludzi, z którymi już nawiązała kontakt i rozpoczęła własną praktykę. Za jakiś czas zanurzy się głębiej w Świątyni Dźwięku pośród gór i drzew, być może, by uczyć się pracować z nim bardziej świadomie.
Nie dalej jak w piątek Dyrekcja Korporacji zdradziła jej, iż ofiarować będzie w przyszłym roku dźwięki na wysokim poziomie, by docenić i dopieścić pracowników. Almę poproszono o pomoc w przygotowaniu instrumentów oraz publiczności na to wydarzenie. Co więcej Sam Szef Almy zaproponował jej występ publiczny w duecie. Utwór wybrali wspólnie i choć wykonanie niestety będzie jednak solo, (bo Alma wtedy będzie słuchać wiatru w górach, ewentualnie deszczu dudniącego o namioty lub skrzypienia śniegu pod butami), zdoła Artystę do tego solidnie przygotować także mentalnie.

2. Przez dwie noce z kolei obserwowała talent do ściągania na siebie na parkiecie i nie tylko na nim uwagi ludzi mających potrzebę pracy z energią tańca. Części tych spotkań sama nie chciała, więc odmawiała. Szczera odpowiedź: "Wybacz, ale nie umiem tańczyć w parach" spotkała się nie raz z brakiem gotowości na jej akceptację i niepotrzebnymi komentarzami. W tańcu sporo ludzi odczuwa wolność i pewien rodzaj śmiałości, zaproszenia do intymności ... szkoda tylko, że niektórzy czasem szukają jedynie stereotypowej bliskości drugiego ciała, inni zaś sposobności do wyrzucenia na zewnątrz energii i poszarpania partnera lub partnerki na wszystkie strony, a tylko nieliczni zwracają się do wewnątrz w tańcu szukając kontaktu ze swoją własną duszą. Każdy dostaje dokładnie to czego poszukuje.

3. Sporo osób z otoczenia Almy często wypowiada jedno i to samo zdanie: "Zabierz mnie kiedyś w jakąś podróż ze sobą". Przez zdecydowaną większość z nich przemawia pewna potrzeba zmian, bo podróż jest niczym innym jak przemieszczaniem się i zmianą swojego położenia.  Kilku werbalizującym taką potrzebę osobom Alma pomogła już wkroczyć na ciągnąca ich zupełnie inną drogę niż te, którymi poruszali się dotychczas. Kilku osobom zdarzyło się z niej zrezygnować, a nielicznych Alma musiała zrezygnować sama.

4. Do Almy przybywają również Wojownicy Światła zadający pytania, na które Alma czasem nie zna odpowiedzi lub nie potrafi jej na razie ubrać w stosowne słowa. Cześć z nich pytania zadaje Siłom Wyższym i otrzymuje swoje odpowiedzi. Inną część z nich do Almy Wszechświat wiedzie po motywację i narzędzia do rozwoju, innych po doraźną pomoc w cierpieniu ciała i duszy. Każdy w nich niezależnie od tego w jakim celu i intencji przybywa ofiaruje samej Almie możliwość kroczenia ścieżką samorozwoju, niejednokrotnie przebudza w niej samej potrzeby głębszych poszukiwań i zadawania pytań u źródła.






5. Gronu najbliższych przyjaciół Alma czasem zdoła spełnić  marzenie, które sami  przekładają niżej w liście swoich priorytetów, by wspomóc wyższe cele. Prowadzi ją ku temu intuicja i pewna tajemnicza mądrość. Czuje się z nią bardzo połączona i powoli staje się świadomym źródłem w wiele większej energetycznej sieci. W jej otoczeniu również ujawniają się kolejne osoby niosące światło i pełniące bardzo ważną rolę.


6. Kilka osób szukało ostatnio u Almy również wsparcia w postaci tłumaczenia branżowych dokumentów. Zlecenia osób, których potrzeby są jej bliskie Alma przyjęła i właśnie bez większego trudu przemieniła wyjaśnienia bankowe. Jutro pora na projekty coachingowe. Skąd u niej talent do języków obcych? Alma czuje, że dowie się tego w podróży duszy.


Ciesząca się tym, że może pomagać innym stawiać własne kroki ku oświeceniu  i integracji ciała umysłu i duszy Alma






niedziela, 13 grudnia 2015

Osobista baśń

Dziś w malutkiej krakowskiej jaskini w kręgu dzieci, kobiet i mężczyzn przy akompaniamencie etnicznych instrumentów baśniarka Magda wraz z Nimką poprowadziły Almę na spotkanie z jej istotą mocy, która towarzyszy jej we śnie odkąd tylko pamięta. Gdy zgromadzeni nieopodal wawelskiego czakramu gotowi przejść do krainy baśni ludzie trzymali się za ręce i cichutko wspólnie śpiewali za Nimką pieśń wielorybów, a ich serca szumiały niczym morze otwierając się na mądrość ludów ziemi ...do Almy przyszedł jej przyjaciel .... doskonale go rozpoznała...ze wzruszenia i szczęścia po jej policzku potoczyło się kilka łez.



Wraz z dystyngowanym Białym Jednorożcem, który we snach zawsze przechadzał się w pagórzastym krajobrazie i poświecie, a teraz po raz pierwszy pozwolił się do siebie zbliżyć, Alma przybyła po Czarną Bestię ...a ta ze szczęścia brykała jak mały źrebak.


Z otwartymi sercami leżą przytuleni do siebie w salonie ... zmęczeni...pozytywnie zmęczeni...a baśń pracuje ... jej osobliwość polega na tym...że sama wybiera ten obszar, w którym jest nam w danej chwili potrzebna praca. Pomaga otworzyć niedostępne do tej pory rewiry naszej świadomości, oczyszcza te zakamarki, które potrzebują oczyszczenia, wskazuje ścieżki właściwe, mądrze prowadzi do dalszego rozwoju. Wystarczy tylko jej się oddać...zadawać pytania i słuchać odpowiedzi.

Alma cieszy się niezmiernie i wdzięczna jest bardzo, za to, że tym razem do Wrót Świata Baśni Ludów Ziemi mogła przyprowadzić wrażliwe osoby. Dziękuję Wam za zaufanie. Dajcie przestrzeń i czas Waszym Baśniom i zadbajcie o siebie teraz szczególnie. 

Pięknej Wędrówki... ruszajcie :)

Alma

Ps. To niesamowite uczucie móc się tak osobistą przestrzeń dzielić.

http://basnieludowziemi.wix.com/basnieludowziemi#!landscapes/ck0q



czwartek, 10 grudnia 2015

Wszechwiedza



Podczas, gdy Alma medytowała nad kompozycją surowizny na swym talerzu, Prezes Wszechwiedzący ugłośnił swe zatroskanie o Almę.

Prezes:

„ Jesteś stracona dla świata relacji damsko - męskich. Twoja artystyczna dusza skazana jest na samotne życie. Te dusze tak mają. Nie potrafią się otworzyć  lub nagiąć do życia codziennego z  drugim człowiekiem…albo tkwią w toksycznych związkach.”

Alma:

„Jest w tym pewien element prawdy, lecz zdajesz się zapominać o ważnej kwestii poszukiwania odpowiedniego człowieka. Czasem trzeba go długo poszukiwać.”

Prezes:

„Oby starczyło Ci życia.”

Tak jak na Prezesa i Almę i niemalże wszystkie dyskusje toczące się w komnacie analityków przystało, i ta prowokacyjna wymiana poglądów na świat zapędziła kapłankę na kanapę w naszej krainie i usadziła ją na niej w stosownym autorefleksyjnym nastroju. A wszystko to oczywiście po odpowiedniej dziennej porcji wspólnego wietrzenia głowy i nie tylko głowy.

...

Nie dalej jak wczoraj Pan Prezes zdiagnozował Almie poligamiczne usposobienie. W odpowiedzi na powyższą diagnozę posądzana wcześniej o bycie lesbijką pacjentka oznajmiła na forum współpracowników, że zakłada harem...męski rzecz jasna, w którym to będzie Sułtanką (zupełnie jak rodzynka;) W najgłębszych przekonaniach Almy ludzie z natury nie są monogamistami, lecz są bardziej lub mniej skutecznie do monogamii przysposabiani na gruncie kulturowym, religijnym, społecznym, itp. Powoli zdaje się ewoluuje popędowa natura kapłanki. Nie wyzbyła się ona pierwotnych instynktów, coraz to lepiej jednak potrafi nad nimi panować miast być nimi miotaną jak monsunowy statek. Cieszy się bardzo, że ma tę władzę i świadomość, dzięki niej nie pakuje się w emocjonalne burze i sztormy zwiastowane z wyprzedzeniem przez ogniki św. Elma. Świadomość tę wypchnęła jej pewnej nocy "jaźń" przez sen.

We śnie Alma spacerowała z bliskimi jej sercu ludźmi i Pepe przez las. Pepe biegał swobodnie wzdłuż ścieżki, jak zawsze gdy spuścić go ze smyczy. Wtem wyrwał naprzód i poszedł za jakimś zwierzem w gęstwinie. Alma natychmiast zaczęła go nawoływać i wszczęła poszukiwania. Ekipa składająca się z członków rodzin i najbliższych przyjaciół krainy przetrząsała w tym śnie całą okolicę, a Pepe po prostu zapadł się pod Ziemię. Zrozpaczoną Almę w tym śnie stać było jednak na to, by wsiąść do auta z jakimś mężczyzną bez twarzy (jak to zwykle we snach bywa znaczący On/Ona oblicze ma zupełnie do rozpoznania) i ruszyć w daleką drogę w zupełnie innym kierunki (niezapamiętanym po przebudzeniu) ufając, że Pepe wróci cały i zdrów oraz nadzorując nieustające poszukiwania przez telefon.


Gdyby ta sytuacja wydarzyła się na jawie, wcale nie jestem pewna, że Alma byłaby tak spokojna...choć w tego typu sytuacjach do tej pory udawało się jej zachować zimną krew.

...

Alma siedzi dalej na kanapie, stopami masując czarną sierść Pepe odczuwa, czuje, analizuje, wizualizuje. Wie przy tym doskonale, że istnieją szczęśliwe związki, w których rozwijające się dusze tworzą z miłości dla siebie nawzajem wyzwalającą czasoprzestrzeń. A jeśli swą ścieżką Dusza podążać ma w pojedynkę, to nie jest jej to straszne, bo wie, że sama jest Miłością, którą z dnia na dzień coraz wprawniej potrafi przekazywać. Zdaje też sobie sprawę z tego, że dzięki temu wcale nie jest samotna w tłumie.

Ps. Prezes jest również pełen miłości i spokoju oraz życiowej mądrości i pokory. Zdaje się tylko temu nie zwariował jeszcze pracując przez tych kilka lat biurko w biurko z niepokorną wojowniczką. Na łonie korporacji bowiem Alma również pełni swą misję w możliwy sposób.


 
 

wtorek, 8 grudnia 2015

Pimp my Budda ;)




Miast modlić się w okolicznym kościele, do którego po kilku ostatnich wizytach z rodziną Alma nie ma jakoś wcale ochoty wracać prawdziwą chrześcijańską postawą delikatnie mówiąc zawiedziona, gdy Władca Wilków wraz ze swą watahą krążył po pagórkach usytuowanych na widoku rozciągającym się okna naszej krainy, Sybil Tatrzańska poznawała sympatycznego Boga, Helena Oceaniczna zdradzała łódź i randce z Panem Samochodzikiem się oddawała, a Gandałf Łysy w pocie czoła ważył swe przepyszne mikstury odżywiające ciało i ducha, Alma tunningowała figurkę Lorda Buddy.
Najpierw zamieniła go w zamaskowanego ninję, później w mistrza Joda, aż finalnie usadziła pod …juką od Borsuków (zamiast mangowca) i odpaliła kadzielnicę.

Om mani padme hum…Om mani padme hum….

Ps. Alma wierzy, że w każdym z nas śpi Budda, czekający na przebudzenie. Liczba i rodzaj przebudzaczy jest kwestią indywidualną. Ważne jest otwarte nastawienie i ukierunkowanie na dobro.


 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Piosenka "Zwierzę"

Zwierzę Ci się w tajemnicy
o Borsukach z okolicy.
Czy to ryba czy to ptak
zwierzę zawsze daje znak...".

A Borsuki to bardzo niebezpieczne zwierzęta
w swym nowym siedlisku czekali na chłopców i dziewczęta.
W grudniu zas Borsuk sie przyczaja
na samego Świętego Mikołaja.
Żurem i chili con carne go wabi,
wtem z  nienacka wór z prezentami mu grabi;)

Czy to ryba czy to ptak
zwierzę zawsze daje znak...".

A Mikołaj o ciasteczkach i mleku mit obala
tak, że cała jego eskorta elfów ze śmiechu się wala.
A niegrzecznym dziewczynkom rózgi już nie nosi
lecz o pierwszą nutę siedząc z gitarą w ręku prosi.
Śpiewom tańcom nie ma końca
Póki nie najedzie 3 jutrzenki obrońca.


Czy to ryba czy to ptak
zwierzę zawsze daje znak...".

I ja tam drogie dziadki z Mikołajem i psotnymi elfami byłam,
wino i gorzałkę piłam.
Tak tam pięknie, że chyba Inic na to nie poradzę,
ino się z Pepe tam przeprowadzę ;).

Czy to kura czy to rak
zwierzę zawsze daje znak...".





Poniżej odpowiedź z Borsuczego zakątka zaklęta w kolejną zwrotkę:

"Tu Borsuki dają znak,
że kochają Ciebie tak,
że nasz dom będzie zawsze Twoim domem. ;)
Dziękujemy i do szybkiego zobaczyska ;))"

niedziela, 6 grudnia 2015

Listy do M. 2

W kinach wyświetlają Listy do M. 2 tymczasem do skrzyneczki Almy 6 grudnia 2015 trafił najprawdziwszy list do Św. Mikołaja. Treść poniżej:

"Drogi Święty Mikołaju,

Dziś pojęcie grzeczności przybiera nieco inną postać niż wtedy, kiedy byłem małym grzdylem. Dziś po prostu jestem szykowny. Mam nadzieję że to wiesz i widzisz co dzień. Czasem gonię własny ogon, czasem jestem poddenerwowany, czasem po prostu głowa spada mi z karku i zostaje w domu dlatego też Drogi Święty Mikołaju chciałbym prosić i przeprosić.
Zacznę od przeprosin...Przepraszam Cię za wszystkie moje niedoskonałości i zawiłości. Przepraszam też za metody śledcze, które zastosowałem na Twoich Elfach. Elfy po dużych naciskach wygadały się co w tym roku przygotowałeś dla mnie. Z przykrością muszę nie tyle odmówić co zmienić termin realizacji jakże wspaniałego prezentu. Mam nadzieje że się nie będziesz gniewać...i tu dochodzimy do prośby.
Proszę Cię nie bądź na mnie zły Drogi Święty Mikołaju...to nie brak chęci tylko okoliczności skomplikowały mi odbiór prezentu w planowanym wcześniej terminie. Proszę Cię o zmianę bądź zaproponowanie nowego terminu dla tak wymyślnego prezentu. Twój pomysł bardzo mi się spodobał i uważam, że bardzo by mi się przydał. Sam w natłoku różnych spraw pewnie bym sobie czegoś takiego nie był w stanie sprawić.



Mikusiu drogi proszę o potwierdzenie, że udało Ci się w tak ciężkim zawodowo dla Ciebie okresie odczytać mój list.

Twój całoroczny fan."

Elficzka Dominiczka, której było bardzo przykro i trochę czasu potrzebowała, by zaczekać na potwierdzenie tego, że najskuteczniejszym lekarstwem na brak czas jest sam czas właśnie odpisała w te słowa:

Drogi Szykowny Fanie Mikołaja,

Elfy i Mikołaj nie gniewają się na Ciebie, w związku z czym prezent stosowny do Twojego zachowania i napiętego grafiku Cię nie ominie. Pogadamy z Aniołkiem o przesunięciu terminu realizacji niespodzianki.

Pozdrawiamy  serdecznie z Bieguna Północnego.

Elfy umocowane w imieniu Mikołaja.

...

Półtorej tygodnia później czas pokazał, że chcieć oznacza móc. Fan poszedł na swój pierwszy w życiu zabieg akupunktury, który jak się okazało był mu bardzo potrzebny i pomógł mu zaledwie pierwszy krok w drodze do uzdrowienia ciała i ducha postawić. Mikołaj widzi wszystko i wie wszystko. Swoją drogą Alma jest chyba jednak samym Mikołajem skoro o tej potrzebie bez uprzedniego listu of Fana wiedziała.

Reszta zależy od Twojej chęci dbania o siebie samego i ciężkiej pracy nad sobą do kwadratu. Wiedz, że nikt inny niż Ty sam nie ma więcej siły, by dokonań zmian w Twoim życiu. Którąkolwiek ścieżkę wybierzesz będzie ona dla Ciebie najlepsza, bo własna. Trzymam za Ciebie kciuki kochany całoroczny Fanie.

Alma


piątek, 4 grudnia 2015

Głos serca



„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze patrzy się tylko sercem.”

Powyższą uniwersalną prawdę objawił mi (podobnie jak Małemu Księciu) dawno temu już mądry lis z nieco innej planety. Dobrze ją zapamiętałam i stosuję w swoim życiu, by w trudnych czasach potrzebującym wsparcia osobom moim własnym sposobem ją przekazać, przypomnieć trochę przez mój własny pryzmat przetworzoną rzecz jasną.

Z nadzieją, że pomoże Ci ona w kontakcie z prawdziwym głosem swojego serca pozostawać i przepływ energii w czakrze serca harmonizować.

Niech Ci służy…
 

Zarządzanie zmianą



Alma wieczne żądna jest jakiś zmian … spektakularnych, dużych, małych, maleńkich i tak nieustanie zmianami zarządza na wielu poziomach.
1. Na mnie co dzień uprawia swoje sztuczki z czarnej bestii próbując mnie zmienić najdziwniejszymi pozytywnymi metodami w przyjaciela innych czworonogów tego samego gatunku.

2. Rodziców swych, którzy czują się moimi Dziadkami próbuje świadomie w ich astygmatycznych posadach poruszyć i do akceptacji prawa innych ludzi do własnych poglądów nakłonić.

3. Nad sobą samą nieustannie pracuje, by każdego dnia być lepszym człowiekiem niż była poprzedniego dnia.

4. Los bezbronnych ludzi i zwierząt będących w trudnej sytuacji próbuje zmienić na łaskawszy najmniejszą nawet inicjatywą.

5. Potrzebującym pomocy stara się jej mądrze udzielić.

6. Do zmiany świadomości indywidualnej i masowej stara się zachęcać myśli afirmując i działania zmierzające w tym kierunku podejmuje i propaguje.
Po tym jak przemówiła prosto z serca, a nawet głęboko z brzucha ws. pracy nad zmianami świadomości w organizacji, w której analizuje niestannie coś i doświadczyła po tym po raz kolejny w pewnym sensie schizorfrenii pionu zarządzania, szybko wyciągnęła wnioski i przewartościowała swoje priorytety na kolejne tygodnie, miesiące, lata w pracy dziale handlowym. Widzi, że gdy sama zaczyna tam otwarcie tańczyć z serca, „Wszechświat” za nią zaczyna podążać. Efekty są już namacalne. W przypadku pracy z bardziej zamkniętymi na zmiany jednostkami i biernymi nie wystarczy jej rozmawiać szczerze o konieczności zmian strategii i postaw trzeba będzie zastosować nieco podstępu i EDAR: po ujawnieniu, istotę rzeczy trochę poowijać w zasłony, zakopać ciut pod powierzchnią ziemi, by mogli ją sami wymacać, dla siebie samych odkryć, na światło dzienne wywlec, rozpakować i zacząć jej doświadczać.

Talizmianie, przyciągnęłaś te zmiany dla siebie (zgodnie z Twoim własnym potencjałem) oraz organizacji tak blisko…nie zaprzestawaj!

Ps. Nawet czajnik w kuchnii się zmienił ... na bardziej wydajny. Teraz pozostaje tylko użytkowników przekonać do czerpania z niego ciepłej wody.

Ilość i jakość krytyki, którą Alma przyjmuje (pokornie lub mniej pokornie) też rośnie. Często ostatnio mówi "Wyjdę z siebie, stanę obok i...." cenzura! Alma nie wychodź z siebie, bo otoczenie Was dwóch nie zdzierży!

Ja zachwłanny na wszystko co z Tobą związane labrador, to co innego!
Pepe


 

czwartek, 3 grudnia 2015

Reguła wzajemności


O prawie przyciągania wiemy już sporo i świadomie z nim pracujemy każdego dzionka. Kolejną zasadą, która naszą krainę utrzymuje we względnej równowadze jest reguła wzajemności. Manifestuje się ona w przeróżnych formach, a to w wymienianych spojrzeniach i uśmiechach, a to podczas posiłków, innym razem spontanicznych podczas pieszczot, a na poziomie mistrzowskim prezentuje ją Czarny Wagabunda stróżując u drzwi łazienki podczas, gdy Alma robi w niej rzeczy najbardziej prymitywne i intymne.

W głowie Wagabundy zakodowane jest najwidoczniej, że skoro Alma podczas spacerów asystuje mu przy każdej niemalże kupie, by po swym pupilu posprzątać, a po Almie natychmiast sprząta biała szumiąca muszla w łazience, jedynym co on może zrobić jest pilnowanie pod drzwiami, by nikt jej nie przeszkadzał ;)
Ps. Pepe nie jesteś wariatem, znam psy, które siedzą w łazience lub na kolanach swoich właścicieli patrząc im głęboko w oczy przy wydalaniu przez ludzi ekskrementów. Te pieski cierpią na głęboki lęk separacyjny, a już na pewno kompletny zanik granic pomiędzy przestrzenią osobistą człowieka i psa. By nie było tak jak w legendzie o tym jak to mały Ganesha pilnował szat kąpiącej się we stawie Parwati, a zazdrosny Siva widząc podglądającego boginię chłopca tak się na to rozgniewał, że zaślepiony złością synowi bogini głowę odjął. Parwati tak rzewnie płakała tuląc ciało swego dziecka, że okrutnego Sivę ubłagała, by życie w to ciało raz jeszcze tchnął. Nie mógł Bóg niestety przywrócić mu głowy poprzedniej, bo sam podporządkowany jest podstawowym prawom biologii, obiecał więc, żonie przytwierdzić dziecku głowę pierwszej istoty, która wyjdzie z lasu – a był to słoń. Później Ganesha stał się przywódcą dew mądrości i sprytu, patronem nauki i uczonych, opiekunem ksiąg, liter i skrybów, a także szkół. Bóstwem, do którego modlą się ludzie o to, by z ich drogi wszelkie przeszkody usunął, obfitość i dobrobyt im zesłał jako patron kupców i bankierów.

Pepulku, śmiesznie byś wyglądał z głową słonia lub w naszych warunkach konia, jelenia, lisa lub dzika (no z głową tego ostatniego nie tak do końca głupio, boś jest dzik dziki) i bać, by się Ciebie zaczęły wszystkie dzieci i ludzie w okolicy bardziej niż boją się teraz, gdy paradujesz w kagańcu. Poza tym, w naszej kranie jest już Ganesha i dwóch Sivów przywiezionych z Indii. Jest też paru Buddów i krzyż z misji przy El Camino Real w USA (każdy przytargany przez Almę z jakiejś podróży). Alma zaczyna powoli rozważać, czy w tym roku nie przyjąć w krainie umocowanego przez Kościół Katolicki Kapłana i nie zapytać go o Siłę Wyższą. Przeszkodą pewną zdaje się być tylko to, że podczas gdy kapłan i jego świta krążą po domostwach w naszej klatce schodowej my możemy być w terenie za potrzebą ;0)
 

środa, 2 grudnia 2015

Do wnętrza


W okrutnych czasach, gdy troska o samego siebie, w duchu postaw prospołecznych jest krzewiona i nawet młody ksiądz w swym kazaniu głoszonym podczas niedzielnej mszy świętej dla dzieci i rodzin głosi wykorzeniające wartości o powołaniu człowieka do wysokich celów lub służenia Panu Bogu, by zaspokajać własne ambicje związane z pozycją społeczną, typowym dla społeczeństwa polskiego mesjanizmem oraz zaspokojeniem potrzeby bycia podziwianym i chwalonym, wyprowadzona porządnie z równowagi Alma zwraca się do swego wnętrza. Szukając tam drogi do oświecenia, by kroczyć własnym szlakiem i boskiej, harmonijnej istoty w sobie samej niezłomnie szukać.

Pepe zadowolony ze swej psiej buddyjskiej natury, bo pies żaden nie żyje w przeszłości, chyba, że został w niej bardzo skrzywdzony i boi się każdego sygnału zwiastującego cios lub ból. Nie żyje także zatroskany o kwestie przyszłych dni oraz wizje kar lub nagród, które być może ktoś mu przyzna. Trwa z dnia na dzień i z dnia na dzień dąży do zaspokojenia doczesnych potrzeb związanych z przetrwaniem, a następnie poszukiwać zaczyna zaspokojenia potrzeb związanych z bliskością, zabawą, nauką, by tu i teraz w błahych często sytuacjach i chwilach zaznać uczucia błogiego szczęścia, a nie koniecznie dobrobytu i bogactw doczesnych. To właśnie te chwile stanowią esencję.

W przekonaniu Almy w przedszkolach i szkołach dzieci powinno uczyć się medytacji na równi z religią i etyką oraz technik relaksacji tak jak podczas lekcji wychowania fizycznego uczy się dzieci przewrotów w tył, skoku przez kozła, przerzutu bokiem oraz zasad poszczególnych gier zespołowych i szykuje ich ciało i umysł do wyścigów lub walki.

Gdyby uczyć tego dzieci, a dorosłym robić z tego powtórkę podczas cyklicznych szkoleń BHP ofiar wojen (dosłownie oraz tych personalnych małych wojen, które toczymy sami ze sobą) byłoby znacznie mniej.
 

wtorek, 1 grudnia 2015

Vata



W krainie Alma Vagabunda Vata bardzo wysoko ostatnio lata. Tłucze wszystko co wpadnie jej w ręce od kieliszków zaczynając, po słoiki, ramki ze zdjęciami, które szmat czasu bezpiecznie spoczywały na swoim miejscu i nagle teraz zaczynają zaraz z rozhulaną Almą fruwać. Magicy od Almacoche w tym samym czasie zdiagnozowali brak klocków hamulcowych dość wymowny w tej sytuacji i niezwłocznie zadbali o nasze bezpieczeństwo, stwierdzając przy tym również znaczną rysę na przedniej szybie pojazdu. Nie zdziwiło to Almy wcale, choć nie jest to jedynie jej zasługą. By szyba nie prysła, jak parę jesieni temu za dotknięciem przez Almę klamki drzwi prysła tylna szyba samochodu, którym Alma i jej przyjaciele przemierzali półwysep iberyjski wokół, Alma przeszła na dietę mocno uziemiającą. Oleiste, gęste, ciepłe i strączkowe potrawy przestały wystarczać, zaniepokojony tym faktem i almim pędem do zaspokojenia swojej potrzeby edukacji, ciekawości i gotowości na nowe doświadczenia Profesjonalista ds. prac na wysokościach dołożył wszelkich starań, by mocniej ją uziemić. Takie o to przygotowując jej śniadanie do pracy.

Sam bym chętnie zjadł tę biodróweczkę, Alma też zjadła, bo czuła, że jej organizm jej potrzebuje, zwłaszcza, że smakowała wybornie (choć na co dzień powtarza, że jeść wieprzowinę to jakby jeść swojego brata lub siostrę). Alma dała byśmy trochę, a nie fanzoliła w eter.