czwartek, 10 grudnia 2015

Wszechwiedza



Podczas, gdy Alma medytowała nad kompozycją surowizny na swym talerzu, Prezes Wszechwiedzący ugłośnił swe zatroskanie o Almę.

Prezes:

„ Jesteś stracona dla świata relacji damsko - męskich. Twoja artystyczna dusza skazana jest na samotne życie. Te dusze tak mają. Nie potrafią się otworzyć  lub nagiąć do życia codziennego z  drugim człowiekiem…albo tkwią w toksycznych związkach.”

Alma:

„Jest w tym pewien element prawdy, lecz zdajesz się zapominać o ważnej kwestii poszukiwania odpowiedniego człowieka. Czasem trzeba go długo poszukiwać.”

Prezes:

„Oby starczyło Ci życia.”

Tak jak na Prezesa i Almę i niemalże wszystkie dyskusje toczące się w komnacie analityków przystało, i ta prowokacyjna wymiana poglądów na świat zapędziła kapłankę na kanapę w naszej krainie i usadziła ją na niej w stosownym autorefleksyjnym nastroju. A wszystko to oczywiście po odpowiedniej dziennej porcji wspólnego wietrzenia głowy i nie tylko głowy.

...

Nie dalej jak wczoraj Pan Prezes zdiagnozował Almie poligamiczne usposobienie. W odpowiedzi na powyższą diagnozę posądzana wcześniej o bycie lesbijką pacjentka oznajmiła na forum współpracowników, że zakłada harem...męski rzecz jasna, w którym to będzie Sułtanką (zupełnie jak rodzynka;) W najgłębszych przekonaniach Almy ludzie z natury nie są monogamistami, lecz są bardziej lub mniej skutecznie do monogamii przysposabiani na gruncie kulturowym, religijnym, społecznym, itp. Powoli zdaje się ewoluuje popędowa natura kapłanki. Nie wyzbyła się ona pierwotnych instynktów, coraz to lepiej jednak potrafi nad nimi panować miast być nimi miotaną jak monsunowy statek. Cieszy się bardzo, że ma tę władzę i świadomość, dzięki niej nie pakuje się w emocjonalne burze i sztormy zwiastowane z wyprzedzeniem przez ogniki św. Elma. Świadomość tę wypchnęła jej pewnej nocy "jaźń" przez sen.

We śnie Alma spacerowała z bliskimi jej sercu ludźmi i Pepe przez las. Pepe biegał swobodnie wzdłuż ścieżki, jak zawsze gdy spuścić go ze smyczy. Wtem wyrwał naprzód i poszedł za jakimś zwierzem w gęstwinie. Alma natychmiast zaczęła go nawoływać i wszczęła poszukiwania. Ekipa składająca się z członków rodzin i najbliższych przyjaciół krainy przetrząsała w tym śnie całą okolicę, a Pepe po prostu zapadł się pod Ziemię. Zrozpaczoną Almę w tym śnie stać było jednak na to, by wsiąść do auta z jakimś mężczyzną bez twarzy (jak to zwykle we snach bywa znaczący On/Ona oblicze ma zupełnie do rozpoznania) i ruszyć w daleką drogę w zupełnie innym kierunki (niezapamiętanym po przebudzeniu) ufając, że Pepe wróci cały i zdrów oraz nadzorując nieustające poszukiwania przez telefon.


Gdyby ta sytuacja wydarzyła się na jawie, wcale nie jestem pewna, że Alma byłaby tak spokojna...choć w tego typu sytuacjach do tej pory udawało się jej zachować zimną krew.

...

Alma siedzi dalej na kanapie, stopami masując czarną sierść Pepe odczuwa, czuje, analizuje, wizualizuje. Wie przy tym doskonale, że istnieją szczęśliwe związki, w których rozwijające się dusze tworzą z miłości dla siebie nawzajem wyzwalającą czasoprzestrzeń. A jeśli swą ścieżką Dusza podążać ma w pojedynkę, to nie jest jej to straszne, bo wie, że sama jest Miłością, którą z dnia na dzień coraz wprawniej potrafi przekazywać. Zdaje też sobie sprawę z tego, że dzięki temu wcale nie jest samotna w tłumie.

Ps. Prezes jest również pełen miłości i spokoju oraz życiowej mądrości i pokory. Zdaje się tylko temu nie zwariował jeszcze pracując przez tych kilka lat biurko w biurko z niepokorną wojowniczką. Na łonie korporacji bowiem Alma również pełni swą misję w możliwy sposób.


 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz